sobota, 27 października 2012

Rozdział szósty


Przez otwarte na oścież okno do pokoju wpadał delikatny wiatr z lekką nutą zapachu kwiatów kwitnących w lecie. Po pomieszczeniu rozlegał się dźwięk jeden z piosenek Adele. W jej głosie było coś, czego nie miał jeszcze żaden dotychczasowy artysta. Coś, co sprawiało, że można było słuchać jej bez przerwy. Alison uwielbiała tą kobietę.
Blondynka leżała na swoim łóżku i z uwagą przeglądała kobiece czasopismo, raz po raz podrygując do rytmu piosenki. Do jej uszu dobiegł odgłos z korytarza. Oznaczało to, że ktoś kieruję się w stronę jej pokoju. Nie minęła chwila, a w drzwiach stanął Dylan. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, a na twarzy nie malował mu się uśmiech. Dziewczyna odłożyła gazetę na bok, po czym podniosła się i przyciągnęła kolana do klatki piersiowej.
- Czego chcesz? – Zapytała nie spuszczając wzroku z chłopaka.
Chłopak zwartym krokiem podszedł do łóżka i zajął miejsce obok niebieskookiej. Alison cofnęła się trochę. Przerażała ją ta bliskość, którą pomimo tego, co się wydarzyło nadal darzył ją Dylan.
- Jesteś zwykłą suką, wiesz? – Rzucił w jej kierunku piorunując ją spojrzeniem. – Niczym nie różnisz się od tych lasek, co stoją przy drodze i czekają tylko, żeby jakiś zboczeniec zatrzymał się i władował je do swojego auta.
Alison spuściła wzrok. Wiedziała, że jak teraz czegoś nie zrobi, sprawy przybiorą niepożądanego tępa.
- Brzydzę się tobą – powiedziała, po czym poczuła na policzku pieczący ból, który rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Blondynka wstała i podeszła do drzwi. Otworzyła je i gestem dłoni pokazała brunetowi, że jego miejsce jest tam. – Wynoś się stąd.
Chłopak staną na tyle blisko blondynki, że ta czuła odrażający zapach jego oddechu. Dylan zamknął drzwi, które przed chwilą otworzyła Alison i uśmiechnął się szyderczo.
- Nadal nie pojmuję, jak mogłaś mi to zrobić – oznajmił, po czym zamachnął się, aby uderzyć dziewczynę w twarz, jednak ta była szybsza i uchybiła się ciosowi.
Dziewczyna rzuciła się do ucieczki, jednak wiedziała, że i tak jej się to nie uda. Dylan zabarykadował drzwi. Chłopak ruszył w jej kierunku, na co ta, przeskakując przez łóżko na drugą stroję ujęła w dłonie poduszkę i cisnęła ją w stronę chłopaka. Brunet szybko złapał przedmiot i z uśmiechem na twarz odrzucił w drugi kąt pokoju. Alison zorientowała się, że właśnie, tylko dzięki samej sobie wpadła w sidła oprawcy. Stała samotnie w kąpie pokoju, przed nią prężył się kat. Zdawała sobie sprawę, że teraz przeżyje najgorsze. Nie ma jak uciec.
W pewnej chwili po jej ciele rozniósł się ból, który był tak silny, że nie pozwolił dziewczynie utrzymać równowagi i runęła na ziemię. Modliła się tylko, aby to się skończyło. Aby już nic nie czuła. Raz po raz przeszywał ją ogromny ból. Nie wiedziała, co się dzieje, miała zamknięte oczy. Nie chciała okazać, że jest słaba, że z jej oczu spływają strugi łez. Kiedyś darzyła go niesamowitą miłością, teraz nie czuła do niego nic, nawet nienawiści. Chciała tylko, żeby zniknął z jej życia, raz na zawsze. Nie chciała żyć w obawie, że w każdej chwili, w jej drzwiach może stanąć niezrównoważony psychicznie mężczyzna, który sobie coś ubzdura i będzie chciał wyrównać porachunki. Nie takie życie sobie wymarzyła.
Jak była mała, zawsze przed snem wymyślała sobie przeróżne historie, które będzie przeżywać, gdy dorośnie. Jedną z nich była wyprawa na księżyc. Od zawsze ją to fascynowało. Wiedza o astronomii, w rodzinie Ethan była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jej przekazał ojciec, zaś jemu jego ojciec.
W chłodne zimowe wieczory zasiadali całą rodziną w salonie, przy kominku, z kubkiem gorącej czekolady i rozmawiali. Rozmawiali o wszystkim.  W jej rodzinie nie było tajemnic. Wszyscy wiedzieli o sobie wszystko. Wydawać by się mogło, że są rodziną idealną. Do czasu.
Był roku dwa tysiące dziewiąty. Deszczowe, czerwcowe popołudnie. Cała rodzina przygotowywała się do wyprawy. Jedno z dzieci osiągnęło bardzo dużo w sporcie, a był to James, starszy o cztery lata brat Alison. Dotarł bardzo wysoko w tym, co kochał od dziecka, koszykówce. Całą rodziną wybierali się na jeden z najważniejszych meczy chłopaka. Te rozgrywki miały zaważyć na jego dalszej karierze. Mecz mieli oglądał wybitni łowcy talentów, którzy mieli orzec, czy James osiągnie swój cel, do którego dąży od początku.
Cała rodzina zajęła swoje miejsca w samochodzie i ruszyli w kierunku hali sportowej. Humory dopisywały wszystkim. James był naprawdę dobry w tym, co robi i każdy miał pewność, że podoła narzuconemu mu zadaniu.
Pogoda była straszna. Widoczność była prawie znikoma. Zeszcz był tak silny, że wycieraczki w aucie nie wyrabiały oczyszczać szyby. Wtem Tom zauważył na drodze jelenia. Nie chciał stratować auta, ani potrącić zwierzęcia, więc szybko go wyminął. Z naprzeciwka nadjeżdżało auto. Mężczyzna szybko skręcił kierownicą, jednak nawierzchnia była tak śliska, że stracił panowanie nad pojazdem.
Wszyscy obudzili się w szpitalu z większymi bądź mniejszymi obrażeniami, prawie wszyscy. Niestety, lekarz przyszedł dość nie miłą wiadomością. James ucierpiał z nich wszystkich najbardziej i nie przeżył wypadku.
Od tamtego czasu rodzina Ethan nie była już taka sama jak wcześniej. Domu nie przepełniał dobry humor. Każdy miał własne zajęcia, robił coś innego. Mimo, że od tragedii minęły już trzy lata, nadal nie pogodzili się utratą tak cudownej osoby, jaką był James.
Alison przesunęła dłonią po swojej szyi. Zacisnęła ją na wisiorku, który zwisał na rzemyku. Nie musiała patrzeć, wiedziała, co tam jest napisane. Na srebrnym serduszku wygrawerowane było imię jej brata. Zacisnęła dłoń jak najmocniej potrafiła, po czym zamknęła oczy. Raz po raz syczała z bólu. Niekiedy myślała, że to już koniec.
Dylan nadal nie odpuszczał. Zadawał dziewczynie ciosy jeden po drugim. Wydawać by się mogło, że nie był człowiekiem. Że był maszyną stworzoną do zabijania. Nie miał żadnych skrupułów, ani ludzkich odruchów.
Po chwili ból kolejnych ciosów ustąpił. Znów poczuła nieprzyjemny oddech chłopaka. Pochylił się nad nią i pocałował w policzek.
- Kocham cię – rzucił, po czym bez słowa wyszedł z pokoju.
Alison automatycznie wybuchła płaczem. Kiedy go poznała wydawał się być idealny. Chciała spędzić z nim resztę życia, zestarzeć się, a potem umrzeć. Nie sądziła, że sprawy się tak potoczą. Rozstali się pół roku temu, a on nadal nie odpuszczał. Obrał sobie cel. Chciał mieć Alison na wyłączność, jednak jej to przeszkadzało. Dusiła się w tym związku, więc postanowili się rozstać. Ona o nim już zapomniała, a on nadal chce ją mieć. Szkoda, że z takimi skutkami.
*
Spędziwszy kilka samotnych dni w domu, oglądając telewizję miał ochotę gdzieś wyjść, jednak spoglądając na okno, chęć znikała. Pogoda była nietypowa dla Kaliforni. Tutaj, przeważnie świeciło słońce, tym bardziej w lecie. Zapowiadało się, że po raz kolejny obejrzy maraton ze Spongebobem. Holly nie odstępowała go na krok. Spędzała z nim każdą chwilę. Razem jadali posiłki, oglądali telewizję, grali w gry wideo, bawili się w basenie. Jeremy wyjechał, w dość ważnej sprawie. Nie powiedział synowi, w jakiej. Chłopak zbytnio się tym nie przejmował. Ważne, że niczego mu nie brakowało.
Nagle, oczom Justina jak gdyby nigdy nic ukazała się idealna sylwetka Ashley. Holly rzuciła się w jej kierunku i od razu wskoczyła mamie na szyję. Wtuliła się w nią, po czym wyznała jej miłość. Kobieta posłała mu ciepły uśmiech. Chłopak zwlókł się z kanapy i podszedł do kobiety. Jak zawsze wyglądała nienagannie. Odruchowo przygryzł dolną wargę. Nie panował nad tym.
- Przyjechałam zabrać Holly – rzuciła w jego kierunku blondynka.
Bieber spojrzał na nią pytająco unosząc prawą brew.
- Skoro zmierzałaś ją zabrać, dlaczego nie wzięłaś jej razem z Joe? – Zapytał, zakładając ręce na torsie. Ciemnooka zaczęła ubierać córkę, niezwracająca uwagi na Justina. – Myślałem, że jesteś inna, że nie lecisz tylko na kasę mojego ojca. Jednak myliłem się, co do ciebie. Jesteś jak każda inna dziwka, która przywala się do Jeremiego, wyciąga z niego pieniące, po czym zostawia go z niczym. - Kobieta spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. – Mieszkałaś tu, wiesz gdzie, co jest obsłuż się – rzucił, po czym skierował się do swojego pokoju.
Od autorki: Chciałabym was zaprosić na bloga stillstornggirl [klik]. Jest to nowe opowiadanie, którego jestem ogromną fanką. Na pewno ci się spodoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz