sobota, 27 października 2012

Rozdział drugi


Zaraz po wejściu do pokoju, Justin rzucił się z impetem na łóżku i swój wzrok wbił w sufit. Złość emanowała z niego na wszystkie strony. Ale trzeba było przyznać, że Ashley jest piękną kobieta. Brunet zanurzył się w fantazjach z udziałem pięknej blondynki i raz po raz uśmiechał się do siebie, albo zagryzał dolną wargę.
Z dołu dobiegł odgłos otwierających się drzwi i roznoszący się po domu męski głos Jeremiego. Chłopak przeniósł swój wzrok na zegar. Zdziwiło go, że mężczyzna tak szybko wrócił z pracy.
Justin zamknął oczy i pozwolił, by myśli same przepływały przez jego głowę. Przypominał sobie pojedyncze wydarzenia ze swojego życia.
Kiedyś, gdy jeszcze byli dziećmi i gdy ktoś powiedział słowo takie jak „kurde” albo „cholera” od razu wytykano go palcami i krzyczano na cały głos „Masz grzech!”
Chłopak zaśmiał się. Pamiętał to dobrze. Za każdym razem, gdy był zły i wypowiedział, któreś z tych słów, jego przyjaciel, Ryan krzyczał na niego. Wtedy uchodziło to za drobne przestępstwo wśród 8 latków i nikt, bez większego powodu nie wypowiadał brzydkich słow.
Teraz, gdy Justin wykracza w świat dorosłych, nie wyobraża sobie nie uzupełniać zdań wulgaryzmami. Jest to u niego na porządku dziennym i nikt nie zwraca na to większej uwagi. W końcu jest dorosły.
Chłopak zapalił papierosa i usiadł na obrotowym krześle, przy biurku. Rozejrzał się po pokoju. Zauważył, że obok szafy przywieszone jest zdjęcie. Podszedł i zlustrował spojrzeniem białą ramkę. Na zdjęciu uwieczniony był Jeremi z żoną oraz jego młodsze, przyrodnie rodzeństwo - Holly i Joe. Chłopak bez żadnego uczucia w oczach przenosił wzrok raz po raz z drzwi na okno i ponownie.
Brunet wyrzucił przez szybę niedopalonego papierosa i wyszedł z pokoju. Uświadomił sobie, że nawet nie zna ułożenia willi i nie wie gdzie znajdują się inne pomieszczenia, niż kuchnia, salon i jego pokój. Bieber przechadzał się spokojnie po górnym korytarzu i otwierał kolejno każde z drzwi. Żadne z pomieszczeń nie zrobił na nim dużego wrażenia. Jedyne, co widział to łazienka, spiżarnia, pralnia i pokój Holly i Joe.
Na końcu korytarza stały przeszklone drzwi. Chłopak skierował się w ich kierunku. Otworzył je, po czym znalazł się w wąskim korytarzy, który był od podłogi, aż po sam sufit z szkła. Widok stamtąd był niesamowity. Obejmował on ogromny ogród, oraz piaszczystą plażę, po której spacerowało całe mnóstwo ludzi. Idąc korytarzem, chłopak dotarł do pokoju, który jak mniemał należał do Ashley i Jeremiego. Była to ich sypialnia.
Ściany były w kolorze beżowym, a na podłodze położone były ciemno brązowe, drewniane deski. Na środku pokoju stało ogromne, małżeńskie łóżko z idealnie ułożoną pościelą. Naprzeciwko wisiał telewizor, a na uboczu stała dębowa szafa. Kierując się w głąb pokoju, znajdowała się tam garderoba oraz małe pomieszczenie. Chłopak uchylił drzwi, a jego oczom ukazał się czarny fortepian.
Brunet obszedł instrument i przyjrzał mu się dokładnie. Podniósł wieko i uderzył palcem w jeden z klawiszy. Po pokoju rozniósł się dźwięk wysokiego C. Justin mimo oporom usiadł przy fortepianie i ułożył palce na klawiszach. Zagrał kilka nut z utworu, którego tytułu nie mógł sobie przypomnieć, ale mimo wszystko pamiętał jego każdą nutę. Zdjął ręce, po czym położył je ponownie i zagrał pełny utwór. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Gdy grał skupiał się całkowicie na tym, co robi i nie panował nad mięśniami twarzy. Powiedział sobie, że nigdy więcej nie podejdzie do fortepianu, Jednak się mylił. Jest to silniejsze od niego.
- Nie wiedziałem, że nadal grasz – do uszu Biebera dobiegł głos Jeremiego.
Chłopak przestał grać i odszedł od instrumentu. Stanął w prostej pozycji przed ojcem i spojrzał na niego pustym spojrzeniem.
- Bo nie gram – odparł.
Chłopak bez słowa wyszedł z pokoju i skierował się do pomieszczenia, który przywykł nazywać swoim pokojem. Stanął przy zamkniętych drzwiach, po czym krzyknął na całe gardło, a po jego policzku spłynęła jedna łza. Nie lubił tego cholernego bólu w sercu, gdy jego umysł wypełniało wspomnienie, do którego nie chciał wracać. To wszystko wydawało się silniejsze od niego, ale wtedy przypominał sobie melodyjny głos. „Nie będzie dobrze, ale jesteś na tyle silny, by temu sprostać.” To one kierowały nim w życiu. One dawały mu siłę i prowadziły przez życie.

Do uszu chłopaka dobiegł głos Jeremiego.
- Justin, obiad – krzyknął.
Chłopak otworzył przekrwione oczy od płaczu i z bólem spojrzał w przestrzeń. Nie chciał w takim stanie pokazać się komukolwiek. Ciągłe dopytywanie. Co się stało? Wszystko w porządku? Będzie dobrze. Nie, raczej nie będzie dobrze. Za każdym razem, gdy o tym myślał przypominało mu się, co tak naprawdę zrobił. Był to najgorszy błąd, jaki w życiu popełnił. Nie zwracał wtedy uwagi na uczucia innych. Liczył się tylko on. Był egoistą. Można twierdzić, że nadal nim jest. Ludzie się nie zmieniają.
Chłopak zwlókł się niechętnie z łóżka i udał się w kierunku łazienki. Stanął przed lustrem i skrzywił się na widok swojej twarzy. Przemył ją zimną wodą, po czym wytarł ją w ręcznik.
- Justin, obiad – ponownie krzyknął ojciec jednak tym razem znacznie głośniej.
Chłopak włożył ręce do przednich kieszeni spodni i zszedł na dół.
W jadalni siedziała już „rodzina”. Jeremy posłał mu ciepłe spojrzenie. Chłopak zajął miejsce naprzeciwko niego, obok Holly i nałożył sobie pieczeni. Dziewczyna ukradkiem spoglądała raz po raz, co robi brunet. Chłopaka to śmieszyło. Przezabawnie wyglądało, jak pięciolatka lustruje spojrzeniem każdy jego ruch. Justin spojrzał w kierunku młodszej siostry i posłał jej szczery uśmiech. Blondynka odwzajemniła gest, po czym wszyscy zabrali się za konsumowanie wspólnego posiłku.
Po skończonym obiedzie, Justin wyszedł na ogród. Usiadł na jednym z leżaków i całkowicie oddał się muzyce, płynącej z jego słuchawek. Przez okulary słoneczne śledził ruchy Holly i Joe. Gitara Slasha w piosence November Rain przyprawiała go o ciarki na całym ciele. Ten koleś był genialny. Jego solówki można by było słuchać całymi dniami, bez przerwy i jeszcze by się nie znudziły. Perła zespołu Guns`n Roses.
Miejsce na leżaku obok zajęła Ashley. Rozsiadła się wygodnie, nałożyła okulary przeciwsłoneczne na nos i odsłoniła nogi, żeby je, chociaż trochę opalić. Ten fakt nie umknął uwadze Biebera. Spojrzał znad okularów na kobietę, po czym przygryzł dolną wargę, jak to przywykł robić.
- Nie kuś – powiedział w kierunku blondynki, zsuwając z uszu słuchawki.
Niebieskooka rzuciła w jego kierunku spojrzenie, na którego widok Justin postanowił zaprzestać.
Do ogrodu wszedł Jeremi z kolorowym drinkiem w szklance. Usiadł przy stole, na którym leżał laptop i zabrał się do pracy. Dokładnie tak wyglądała robota ojca, gdy wrócił już z pracy. Dla niego liczyła się tylko to.  Nawet w Kanadzie tak było.
Brunet przewrócił oczami i wsłuchał się w kolejne nuty piosenek GNR.
W basenie bawiło się rodzeństwo. Holly wyszła z niego z małym pojemniczkiem w ręce i pobiegła w kierunku młodego Biebera. Justin obawiał się najgorszego i miał racje. Zamaszystym ruchem, mała blondynka wylała na niego zawartość pojemniczka, którego trzymała w ręce.
Twarz Justina przyjęła czerwony kolor, a z oczu można by było wyczytać, że zaraz wybuchnie.
- Ty mała… - krzyknął w kierunku Holly.
Poczuł na sobie wzrok ojca. W odpowiedzi rzucił mu tylko krzywe spojrzenie i zaczął strzepywać z koszulki pojedyncze krople, zanim zdążą wsiąknąć. Na leżak rzucił słuchawki i iPoda, z którego leciała muzyka. Zaklął pod nosem, po czym szybko skierował się do swojej łazienki.

Temperatura powietrza sprawiała, że wszelkie chęci odchodziły w zapomnienie. Mimo iż był już wieczór i tak było gorąco. Słońce powoli kierowało się ku zachodowi, co sprawiało, że widoczność zmniejszała się i robiło się szaro.
Idąc w kierunku plaży czuć było morską bryzę. W tak upalny dzień wiał chłodny wiatr z malutkimi kropelkami wody i schładzał ciała spacerujących osób.
W stronę plaży kierowało się całe mnóstwo ludzi. Mężczyzn, kobiet, nastolatków, matek z dziećmi, samych dzieci, starczych osób, pijanych w trupa żuli i bezdomnych zbierających puszki po piwie, by, choć cokolwiek zarobić.
Justin wypatrzył z tłumu zgrabną blondynkę. Jej długie włosy powiewały delikatnie na wietrze. Ciało okryte było białą zwiewną sukienką, spod której przebijał strój kąpielowy w odcieniu koralowej czerwieni. Nie miał wyszukanego gustu, jeżeli chodzi o dziewczyny, ale ta była wyjątkowo piękna. Jasna cera, długie, blond włosy, niebieskie oczy, pełne malinowe usta. Idealna.
Coś go tknęło i postanowił za nią pójść. Jednak, gdy był tak blisko, by dać jej znak, że jest nią zainteresowany, coś zwróciło jego uwagę, a gdy się już obrócił zniknęła w tłumie przechodniów. Zaklął pod nosem, po czym skierował się w stronę Beach Baru.
Zasiadł na jednym z barowych krzeseł i oparł łokcie o blat.
- Raz tequile proszę – rzucił Justin w stronę barmana, nawet nie spoglądając na niego. Wzrok wbił w ekran swojego telefonu. Gdy obsługujący go mężczyzna postawił przed brunetem mały kieliszek z wódką, a obok na talerzyku cytrynę i sól.
Bieber polizał miejsce u prawej ręki między kciukiem, a palcem wskazującym, po czym nasypał tam sól. Zlizał słone kryształki, jednym ruchem wlał w siebie całą zawartość kieliszka, po czym przygryzł cytrynę. Wypuścił głośno powietrze i rzucił w stronę barmana, że prosi jeszcze raz to samo.
W tym miejscu spędził około godzinę. Bez przerwy wlewając w siebie najróżniejsze trunki.
- Piwo – mimo przeszkód z plączącym się językiem powiedział do kelnera. Chwilę potem na blacie pojawiła się zielona butelka z alkoholem. Szatyn rzucił mu zwinięty w rulonik plik dziesięciodolarówek, po czym odszedł z butelką piwa w ręce od swojego dotychczasowego miejsca pobytu.
Jego wzrok przykuł parkiet ułożony z drewnianych desek na środku piaszczystej plaży. Mimo iż tańczyło tam dużo ludzi, a chłopaka do tego ciągnęło usiadł na jednej z wydm i upił łyk z butelki. Obserwował ruchy pięknych dziewczyn na parkiecie, które tańczyły do piosenek puszczanych przez DJ`a.
Nagle zauważył, że widok zasłoniła mu szczupła postać w białej sukience. Już chciał rzucić coś w stylu, że ma wziąć swoje grube dupsko, bo zasłania mu o wiele lepszy widok, jednak uniósł wzrok i ujrzał anielską twarz dziewczyny, która zwróciła jego uwagę kilka godzin wcześniej. Wyciągnęła dłoń w jego kierunku, co znaczyło, że chciała, aby poszedł z nią. Chłopak podparł się rękoma i mimo trudności z utrzymaniem równowagi, podał rękę blondynce i razem zniknęli wśród ludzi, ruszających się na parkiecie.
Chłopak złapał za biodra nowopoznaną koleżankę i razem zaczęli się bujać w rytmie piosenki. Dziewczyna przyciągnęła do siebie bruneta i utopiła swoje usta w jego ustach. Przez ciało Justina przeszły przyjemne ciarki. Bieber odwzajemnił namiętnie pocałunek, po czym przeniósł usta na jej szyję. Odgarnął delikatnie blond loki i delikatnie ugryzł dziewczynę. Poczuł, reakcje niewiasty na jego posuniecie i uśmiechnął się nieznacznie. Dziewczyna wplotła ręce w włosy bruneta nadal ruszając się do rytmu.
Justin pociągnął za rękę blondynkę i zaciągnął do toalety, która znajdowała się na tyłach Beach Baru. Otworzył zamaszystych ruchem białe drzwi, po czym wszedł tam razem z dziewczyną. Ich usta złączyły się w pocałunku. Justin złapał dziewczynę za pupę i podniósł do góry. Ona oplotła jego biodra swoimi nogami i odchyliła głowę do tyłu. Justin złożył kilka pocałunków na jej szyi, po czym zjechał trochę niżej i złożył je na dekolcie. Szybkim ruchem zdjął z dziewczyny sukienkę rzucił ją w kąt, ciasnego pomieszczenia. Jedyne, czego teraz pragnął to stać się jedną całością z poznaną blondynką. Niebieskooka zdjęła z chłopaka biały t-shirt i kreśliła kółka palcami dłoni na jego plecach. Bieber spojrzał głęboko w oczy blondynce, po czym pocałował ją. Dziewczyna wbiła paznokcie w ciało chłopaka, a on poczuł przyjemny ból.

Chwiejąc się na nogach Justin skierował się ku wyjściu z plaży. Jednak, iż nie mógł sam sobie dać rady przysiadł przy jednym z namiotów i schował twarz w dłoniach. Zamknął oczy, żeby chodź trochę stłumić ból, jaki niemalże rozwalał jego głowę. Szum fal, pozwolił na jakiś czas zapomnieć o wszystkim. Jedyne, co słyszał to woda rozbijająca się o brzeg i nieznaczne rozmowy przechodniów.
Poczuł, że ziemia koło niego delikatnie się zapadła. Brunet uniósł głowę i spojrzał na osobę, która raczyła zająć miejsce obok niego. Mimo problemów, rozpoznał chłopaka. Był to ten sam, któremu dziś rano oddał dwa papierosy. Blondyn uśmiechnął się do niego szczerząc przy tym zęby, jednak Justin to zignorował i wrócił do poprzedniej czynności.
- Mam wrażenie, że czujesz się tak samo jak ja – powiedział chłopak. Justin przeniósł na niego wzrok i uśmiechnął się chamsko.
- Co ty nie powiesz? – Zaszydził.
- Jestem Christian – blondyn wyciągnął dłoń w kierunku towarzysza. Bieber spojrzał tylko na niego przekrwionymi oczyma i wydukał:
- Justin.

Ciepłe promienie słoneczne ogrzewały twarz chłopaka. Słońce było tak ostre, że w pierwszej chwili nie mógł nawet otworzyć oczu. Gdy jego rogówki doszły już do siebie zlustrował spojrzeniem okolicę. Nadal był na plaży. W tym samym miejscu, co pamiętał. Obok niego siedział chłopak. Widać, że był od niego młodszy. Wstał i zrobił kilka kroków w kierunku morza. Szukał w pamięci, skąd się tutaj wziął. Pamiętał tylko piękną blondynkę, całe mnóstwo alkoholu i jego. Miał na imię Christian.
Bieber rzucił w jego kierunku zdenerwowane spojrzenie.
- Wstawaj – krzyknął, po czym kopnął w piasek, który obsypał chłopaka. Blondyn spojrzał na niego zaspanymi oczami i automatycznie podniósł się z twardego piasku.
- Co tak nerwowo? – Rzucił w kierunku Justina.
Brunet bez słowa zabrał klapki, które leżały koło niego i ruszył w kierunku wyjścia z plaży. Czuł pieczenie na twarzy, co oznaczało, że się niefortunnie opalił. Zaklął w myślach, po czym włożył rękę do kieszeni, w poszukiwaniu swojego iPhona. Wypuszczając głośno powietrze z ust wyjął go i odblokował. Na tapecie widniała twarz poznanej w nocy blondynki. Uśmiechnął się do siebie. Wrzucił telefon z powrotem do kieszeni i udał się w kierunku domu. Ból rozsadzał jego głowę, znaczyło to, że wypił o wiele za dużo alkoholu. Jedyne, czego teraz pragnął to wejść pod chłodny prysznic i zmyć z siebie ten ogromny fetor, który się za nim ciągnął. Coś go tknęło i jeszcze raz włożył rękę w prawą, przednią kieszeń dżinsowych szortów. Poza telefonem, znajdował się tam zwinięty papierek. Bieber rozprostował go palcami i przeczytał.

Alison
853-457-213

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz