Zaraz po
wejściu do pokoju, Justin rzucił się z impetem na łóżku i swój wzrok wbił w
sufit. Złość emanowała z niego na wszystkie strony. Ale trzeba było przyznać,
że Ashley jest piękną kobieta. Brunet zanurzył się w fantazjach z udziałem
pięknej blondynki i raz po raz uśmiechał się do siebie, albo zagryzał dolną
wargę.
Z dołu
dobiegł odgłos otwierających się drzwi i roznoszący się po domu męski głos
Jeremiego. Chłopak przeniósł swój wzrok na zegar. Zdziwiło go, że mężczyzna tak
szybko wrócił z pracy.
Justin
zamknął oczy i pozwolił, by myśli same przepływały przez jego głowę.
Przypominał sobie pojedyncze wydarzenia ze swojego życia.
Kiedyś, gdy
jeszcze byli dziećmi i gdy ktoś powiedział słowo takie jak „kurde” albo
„cholera” od razu wytykano go palcami i krzyczano na cały głos „Masz grzech!”
Chłopak
zaśmiał się. Pamiętał to dobrze. Za każdym razem, gdy był zły i wypowiedział,
któreś z tych słów, jego przyjaciel, Ryan krzyczał na niego. Wtedy uchodziło to
za drobne przestępstwo wśród 8 latków i nikt, bez większego powodu nie
wypowiadał brzydkich słow.
Teraz, gdy
Justin wykracza w świat dorosłych, nie wyobraża sobie nie uzupełniać zdań
wulgaryzmami. Jest to u niego na porządku dziennym i nikt nie zwraca na to
większej uwagi. W końcu jest dorosły.
Chłopak zapalił
papierosa i usiadł na obrotowym krześle, przy biurku. Rozejrzał się po pokoju.
Zauważył, że obok szafy przywieszone jest zdjęcie. Podszedł i zlustrował
spojrzeniem białą ramkę. Na zdjęciu uwieczniony był Jeremi z żoną oraz jego
młodsze, przyrodnie rodzeństwo - Holly i Joe. Chłopak bez żadnego uczucia w
oczach przenosił wzrok raz po raz z drzwi na okno i ponownie.
Brunet
wyrzucił przez szybę niedopalonego papierosa i wyszedł z pokoju. Uświadomił
sobie, że nawet nie zna ułożenia willi i nie wie gdzie znajdują się inne
pomieszczenia, niż kuchnia, salon i jego pokój. Bieber przechadzał się
spokojnie po górnym korytarzu i otwierał kolejno każde z drzwi. Żadne z
pomieszczeń nie zrobił na nim dużego wrażenia. Jedyne, co widział to łazienka,
spiżarnia, pralnia i pokój Holly i Joe.
Na końcu
korytarza stały przeszklone drzwi. Chłopak skierował się w ich kierunku.
Otworzył je, po czym znalazł się w wąskim korytarzy, który był od podłogi, aż
po sam sufit z szkła. Widok stamtąd był niesamowity. Obejmował on ogromny
ogród, oraz piaszczystą plażę, po której spacerowało całe mnóstwo ludzi. Idąc
korytarzem, chłopak dotarł do pokoju, który jak mniemał należał do Ashley i
Jeremiego. Była to ich sypialnia.
Ściany były
w kolorze beżowym, a na podłodze położone były ciemno brązowe, drewniane deski.
Na środku pokoju stało ogromne, małżeńskie łóżko z idealnie ułożoną pościelą.
Naprzeciwko wisiał telewizor, a na uboczu stała dębowa szafa. Kierując się w
głąb pokoju, znajdowała się tam garderoba oraz małe pomieszczenie. Chłopak uchylił
drzwi, a jego oczom ukazał się czarny fortepian.
Brunet obszedł
instrument i przyjrzał mu się dokładnie. Podniósł wieko i uderzył palcem w
jeden z klawiszy. Po pokoju rozniósł się dźwięk wysokiego C. Justin mimo oporom
usiadł przy fortepianie i ułożył palce na klawiszach. Zagrał kilka nut z
utworu, którego tytułu nie mógł sobie przypomnieć, ale mimo wszystko pamiętał
jego każdą nutę. Zdjął ręce, po czym położył je ponownie i zagrał pełny utwór.
Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Gdy grał skupiał się całkowicie
na tym, co robi i nie panował nad mięśniami twarzy. Powiedział sobie, że nigdy
więcej nie podejdzie do fortepianu, Jednak się mylił. Jest to silniejsze od
niego.
- Nie
wiedziałem, że nadal grasz – do uszu Biebera dobiegł głos Jeremiego.
Chłopak
przestał grać i odszedł od instrumentu. Stanął w prostej pozycji przed ojcem i
spojrzał na niego pustym spojrzeniem.
- Bo nie
gram – odparł.
Chłopak bez
słowa wyszedł z pokoju i skierował się do pomieszczenia, który przywykł nazywać
swoim pokojem. Stanął przy zamkniętych drzwiach, po czym krzyknął na całe
gardło, a po jego policzku spłynęła jedna łza. Nie lubił tego cholernego bólu w
sercu, gdy jego umysł wypełniało wspomnienie, do którego nie chciał wracać. To
wszystko wydawało się silniejsze od niego, ale wtedy przypominał sobie
melodyjny głos. „Nie będzie dobrze, ale jesteś na tyle silny, by temu
sprostać.” To one kierowały nim w życiu. One dawały mu siłę i prowadziły przez
życie.
Do uszu
chłopaka dobiegł głos Jeremiego.
- Justin,
obiad – krzyknął.
Chłopak
otworzył przekrwione oczy od płaczu i z bólem spojrzał w przestrzeń. Nie chciał
w takim stanie pokazać się komukolwiek. Ciągłe dopytywanie. Co się stało?
Wszystko w porządku? Będzie dobrze. Nie, raczej nie będzie dobrze. Za każdym
razem, gdy o tym myślał przypominało mu się, co tak naprawdę zrobił. Był to
najgorszy błąd, jaki w życiu popełnił. Nie zwracał wtedy uwagi na uczucia
innych. Liczył się tylko on. Był egoistą. Można twierdzić, że nadal nim jest.
Ludzie się nie zmieniają.
Chłopak
zwlókł się niechętnie z łóżka i udał się w kierunku łazienki. Stanął przed
lustrem i skrzywił się na widok swojej twarzy. Przemył ją zimną wodą, po czym
wytarł ją w ręcznik.
- Justin,
obiad – ponownie krzyknął ojciec jednak tym razem znacznie głośniej.
Chłopak
włożył ręce do przednich kieszeni spodni i zszedł na dół.
W jadalni
siedziała już „rodzina”. Jeremy posłał mu ciepłe spojrzenie. Chłopak zajął
miejsce naprzeciwko niego, obok Holly i nałożył sobie pieczeni. Dziewczyna
ukradkiem spoglądała raz po raz, co robi brunet. Chłopaka to śmieszyło.
Przezabawnie wyglądało, jak pięciolatka lustruje spojrzeniem każdy jego ruch. Justin
spojrzał w kierunku młodszej siostry i posłał jej szczery uśmiech. Blondynka
odwzajemniła gest, po czym wszyscy zabrali się za konsumowanie wspólnego
posiłku.
Po
skończonym obiedzie, Justin wyszedł na ogród. Usiadł na jednym z leżaków i
całkowicie oddał się muzyce, płynącej z jego słuchawek. Przez okulary słoneczne
śledził ruchy Holly i Joe. Gitara Slasha w piosence November Rain przyprawiała
go o ciarki na całym ciele. Ten koleś był genialny. Jego solówki można by było
słuchać całymi dniami, bez przerwy i jeszcze by się nie znudziły. Perła zespołu
Guns`n Roses.
Miejsce na
leżaku obok zajęła Ashley. Rozsiadła się wygodnie, nałożyła okulary
przeciwsłoneczne na nos i odsłoniła nogi, żeby je, chociaż trochę opalić. Ten
fakt nie umknął uwadze Biebera. Spojrzał znad okularów na kobietę, po czym
przygryzł dolną wargę, jak to przywykł robić.
- Nie kuś –
powiedział w kierunku blondynki, zsuwając z uszu słuchawki.
Niebieskooka
rzuciła w jego kierunku spojrzenie, na którego widok Justin postanowił
zaprzestać.
Do ogrodu
wszedł Jeremi z kolorowym drinkiem w szklance. Usiadł przy stole, na którym
leżał laptop i zabrał się do pracy. Dokładnie tak wyglądała robota ojca, gdy
wrócił już z pracy. Dla niego liczyła się tylko to. Nawet w Kanadzie tak było.
Brunet
przewrócił oczami i wsłuchał się w kolejne nuty piosenek GNR.
W basenie
bawiło się rodzeństwo. Holly wyszła z niego z małym pojemniczkiem w ręce i
pobiegła w kierunku młodego Biebera. Justin obawiał się najgorszego i miał
racje. Zamaszystym ruchem, mała blondynka wylała na niego zawartość
pojemniczka, którego trzymała w ręce.
Twarz
Justina przyjęła czerwony kolor, a z oczu można by było wyczytać, że zaraz
wybuchnie.
- Ty mała… -
krzyknął w kierunku Holly.
Poczuł na
sobie wzrok ojca. W odpowiedzi rzucił mu tylko krzywe spojrzenie i zaczął
strzepywać z koszulki pojedyncze krople, zanim zdążą wsiąknąć. Na leżak rzucił
słuchawki i iPoda, z którego leciała muzyka. Zaklął pod nosem, po czym szybko
skierował się do swojej łazienki.
Temperatura
powietrza sprawiała, że wszelkie chęci odchodziły w zapomnienie. Mimo iż był już
wieczór i tak było gorąco. Słońce powoli kierowało się ku zachodowi, co
sprawiało, że widoczność zmniejszała się i robiło się szaro.
Idąc w
kierunku plaży czuć było morską bryzę. W tak upalny dzień wiał chłodny wiatr z
malutkimi kropelkami wody i schładzał ciała spacerujących osób.
W stronę
plaży kierowało się całe mnóstwo ludzi. Mężczyzn, kobiet, nastolatków, matek z
dziećmi, samych dzieci, starczych osób, pijanych w trupa żuli i bezdomnych
zbierających puszki po piwie, by, choć cokolwiek zarobić.
Justin
wypatrzył z tłumu zgrabną blondynkę. Jej długie włosy powiewały delikatnie na
wietrze. Ciało okryte było białą zwiewną sukienką, spod której przebijał strój
kąpielowy w odcieniu koralowej czerwieni. Nie miał wyszukanego gustu, jeżeli
chodzi o dziewczyny, ale ta była wyjątkowo piękna. Jasna cera, długie, blond
włosy, niebieskie oczy, pełne malinowe usta. Idealna.
Coś go
tknęło i postanowił za nią pójść. Jednak, gdy był tak blisko, by dać jej znak,
że jest nią zainteresowany, coś zwróciło jego uwagę, a gdy się już obrócił
zniknęła w tłumie przechodniów. Zaklął pod nosem, po czym skierował się w
stronę Beach Baru.
Zasiadł na
jednym z barowych krzeseł i oparł łokcie o blat.
- Raz
tequile proszę – rzucił Justin w stronę barmana, nawet nie spoglądając na niego.
Wzrok wbił w ekran swojego telefonu. Gdy obsługujący go mężczyzna postawił
przed brunetem mały kieliszek z wódką, a obok na talerzyku cytrynę i sól.
Bieber
polizał miejsce u prawej ręki między kciukiem, a palcem wskazującym, po czym
nasypał tam sól. Zlizał słone kryształki, jednym ruchem wlał w siebie całą
zawartość kieliszka, po czym przygryzł cytrynę. Wypuścił głośno powietrze i
rzucił w stronę barmana, że prosi jeszcze raz to samo.
W tym
miejscu spędził około godzinę. Bez przerwy wlewając w siebie najróżniejsze
trunki.
- Piwo –
mimo przeszkód z plączącym się językiem powiedział do kelnera. Chwilę potem na
blacie pojawiła się zielona butelka z alkoholem. Szatyn rzucił mu zwinięty w
rulonik plik dziesięciodolarówek, po czym odszedł z butelką piwa w ręce od
swojego dotychczasowego miejsca pobytu.
Jego wzrok
przykuł parkiet ułożony z drewnianych desek na środku piaszczystej plaży. Mimo
iż tańczyło tam dużo ludzi, a chłopaka do tego ciągnęło usiadł na jednej z wydm
i upił łyk z butelki. Obserwował ruchy pięknych dziewczyn na parkiecie, które
tańczyły do piosenek puszczanych przez DJ`a.
Nagle
zauważył, że widok zasłoniła mu szczupła postać w białej sukience. Już chciał
rzucić coś w stylu, że ma wziąć swoje grube dupsko, bo zasłania mu o wiele
lepszy widok, jednak uniósł wzrok i ujrzał anielską twarz dziewczyny, która
zwróciła jego uwagę kilka godzin wcześniej. Wyciągnęła dłoń w jego kierunku, co
znaczyło, że chciała, aby poszedł z nią. Chłopak podparł się rękoma i mimo
trudności z utrzymaniem równowagi, podał rękę blondynce i razem zniknęli wśród
ludzi, ruszających się na parkiecie.
Chłopak
złapał za biodra nowopoznaną koleżankę i razem zaczęli się bujać w rytmie
piosenki. Dziewczyna przyciągnęła do siebie bruneta i utopiła swoje usta w jego
ustach. Przez ciało Justina przeszły przyjemne ciarki. Bieber odwzajemnił
namiętnie pocałunek, po czym przeniósł usta na jej szyję. Odgarnął delikatnie
blond loki i delikatnie ugryzł dziewczynę. Poczuł, reakcje niewiasty na jego
posuniecie i uśmiechnął się nieznacznie. Dziewczyna wplotła ręce w włosy
bruneta nadal ruszając się do rytmu.
Justin
pociągnął za rękę blondynkę i zaciągnął do toalety, która znajdowała się na
tyłach Beach Baru. Otworzył zamaszystych ruchem białe drzwi, po czym wszedł tam
razem z dziewczyną. Ich usta złączyły się w pocałunku. Justin złapał dziewczynę
za pupę i podniósł do góry. Ona oplotła jego biodra swoimi nogami i odchyliła
głowę do tyłu. Justin złożył kilka pocałunków na jej szyi, po czym zjechał
trochę niżej i złożył je na dekolcie. Szybkim ruchem zdjął z dziewczyny
sukienkę rzucił ją w kąt, ciasnego pomieszczenia. Jedyne, czego teraz pragnął
to stać się jedną całością z poznaną blondynką. Niebieskooka zdjęła z chłopaka
biały t-shirt i kreśliła kółka palcami dłoni na jego plecach. Bieber spojrzał
głęboko w oczy blondynce, po czym pocałował ją. Dziewczyna wbiła paznokcie w
ciało chłopaka, a on poczuł przyjemny ból.
Chwiejąc się
na nogach Justin skierował się ku wyjściu z plaży. Jednak, iż nie mógł sam
sobie dać rady przysiadł przy jednym z namiotów i schował twarz w dłoniach.
Zamknął oczy, żeby chodź trochę stłumić ból, jaki niemalże rozwalał jego głowę.
Szum fal, pozwolił na jakiś czas zapomnieć o wszystkim. Jedyne, co słyszał to
woda rozbijająca się o brzeg i nieznaczne rozmowy przechodniów.
Poczuł, że
ziemia koło niego delikatnie się zapadła. Brunet uniósł głowę i spojrzał na
osobę, która raczyła zająć miejsce obok niego. Mimo problemów, rozpoznał
chłopaka. Był to ten sam, któremu dziś rano oddał dwa papierosy. Blondyn
uśmiechnął się do niego szczerząc przy tym zęby, jednak Justin to zignorował i
wrócił do poprzedniej czynności.
- Mam
wrażenie, że czujesz się tak samo jak ja – powiedział chłopak. Justin przeniósł
na niego wzrok i uśmiechnął się chamsko.
- Co ty nie
powiesz? – Zaszydził.
- Jestem
Christian – blondyn wyciągnął dłoń w kierunku towarzysza. Bieber spojrzał tylko
na niego przekrwionymi oczyma i wydukał:
- Justin.
Ciepłe
promienie słoneczne ogrzewały twarz chłopaka. Słońce było tak ostre, że w
pierwszej chwili nie mógł nawet otworzyć oczu. Gdy jego rogówki doszły już do
siebie zlustrował spojrzeniem okolicę. Nadal był na plaży. W tym samym miejscu,
co pamiętał. Obok niego siedział chłopak. Widać, że był od niego młodszy. Wstał
i zrobił kilka kroków w kierunku morza. Szukał w pamięci, skąd się tutaj wziął.
Pamiętał tylko piękną blondynkę, całe mnóstwo alkoholu i jego. Miał na imię
Christian.
Bieber
rzucił w jego kierunku zdenerwowane spojrzenie.
- Wstawaj –
krzyknął, po czym kopnął w piasek, który obsypał chłopaka. Blondyn spojrzał na
niego zaspanymi oczami i automatycznie podniósł się z twardego piasku.
- Co tak
nerwowo? – Rzucił w kierunku Justina.
Brunet bez
słowa zabrał klapki, które leżały koło niego i ruszył w kierunku wyjścia z
plaży. Czuł pieczenie na twarzy, co oznaczało, że się niefortunnie opalił.
Zaklął w myślach, po czym włożył rękę do kieszeni, w poszukiwaniu swojego
iPhona. Wypuszczając głośno powietrze z ust wyjął go i odblokował. Na tapecie
widniała twarz poznanej w nocy blondynki. Uśmiechnął się do siebie. Wrzucił
telefon z powrotem do kieszeni i udał się w kierunku domu. Ból rozsadzał jego
głowę, znaczyło to, że wypił o wiele za dużo alkoholu. Jedyne, czego teraz
pragnął to wejść pod chłodny prysznic i zmyć z siebie ten ogromny fetor, który
się za nim ciągnął. Coś go tknęło i jeszcze raz włożył rękę w prawą, przednią
kieszeń dżinsowych szortów. Poza telefonem, znajdował się tam zwinięty
papierek. Bieber rozprostował go palcami i przeczytał.
Alison
853-457-213
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz