Justin nie
wierzył w szczęście. Ilekroć wydawało mu się, że nastawały kolorowe chwile w
jego życiu, wtedy wszystko się psuło. Od dziecka miał wszystko, co zapragnął.
Wiedział, że nie każde dziecko może posiadać wszystkie najnowsze gry na PS,
albo nowy komputer. Wtedy to było jego definicją szczęścia. W tamtych czasach rodzice
się rozstali, Jeremy wyprowadził się z domu, a on został z mamą. Czuł się zdradzony,
jakby ktoś wbił mu nóż w plecy. Przecież to nie jego wina. Od tamtego czasu,
gdy miał wrażenie, że wszystko pomału zaczyna się układać, waliło się. Miał
wrażenie, że już nigdy nie będzie szczęśliwy, że nie zazna uczucia spełnienia.
Do dzisiaj.
Przed lekko
uchyloną furtkę, Justin przekroczył posesję Lidnerów. Dom z zewnątrz ozdabiała
jasna farba, a ogród przed i za domem tryskał barwami zieleni. Zapach kwiatów
przyozdabiających podwórko był tak intensywny, jak w kwiaciarni.
Bieber staną
przed ciemnymi, masywnymi drzwiami wejściowymi, po czym wziął głęboki wdech i
zapukał. Miliony myśli kumulowało się w jego głowie. Chciał odwrócić się na
pięcie, wsiąść do samochodu i odjechać, jednak tego nie zrobił. Chciał poznać
siostrę, czuł, że to dzięki niej, jego życie będzie wypełnione.
- Ale
urosłeś – usłyszał melodyjny, kobiecy głos. – Wejdź. – W drzwiach stała niska,
blond włosa kobieta, o dużych, niebieskich oczach. Ubrana była w spodnie od
dresu i luźną bluzkę. Nie było się czemu dziwić, była dopiero 10.
Dom od
wewnątrz był równie ładny jak na zewnątrz. Drzwi wejściowe otwierały się na
szeroki korytarz, z którego można było przejść do salonu, kuchni, gabinetu,
bądź skierował się schodami do góry. Kolory ścian zachowane były w idealnie
pasującej do siebie harmonii oraz odcieniach szarego i brązowego. Podłogi
zdobiły ciemne panele, które kontrastowały z ogólną kolorystyką pomieszczeń. Na
ścianach widniało wiele zdjęć i obrazów. Wszystkie zachowane były w skali
szarości.
Justin ma
moment przystaną przy jednej z fotografii. Przedstawiała ona małą dziewczynkę w
objęciach kobiety. Tą kobietą była Lena, natomiast dziewczynką musiała być mała
Jazzy. Bardzo przypominała Pattie. Ten sam uśmiech, oraz oczy. Łączyło je tak
wiele.
-Justin –
blondynka spróbowała przywołać Justina do rzeczywistości. – Proszę, poznaj Jazmyn.
– Brunet spojrzał na małą blondynkę, siedzącą na podłodze z lalką Barbie w
ręce. Dziewczynka uniosła wzrok, po czym zawstydzona podbiegła do Leny. Na
twarzy Justina zagościł uśmiech. Cała ty sytuacja przyprawiała go nerwowe
zachowanie.
- Nie wstydź
się kochanie. – Kobieta wzięła Jazzy na ręce. – To jest Justin. Pamiętasz jak
ci o nim opowiadałam? – Zapytała spoglądając na dziecko. Jazmyn w odpowiedzi
kiwnęła prawie niezauważalnie głową, po czym spojrzała na bruneta spod byka.
- Może
zrobię ci herbatę? – Lena skierowała pytanie do Kanadyjczyka. Justin skinął
głową w odpowiedzi, po czym rozsiadł się wygodnie na kanapie. Kobieta postawiła
dziecko na ziemi, po czym zniknęła za progiem salonu. Jazmyn stała wbijając
ciemne oczy w chłopaka. Nie ruszyła się nawet centymetr.
- Jestem
Justin – brunet wyciągnął rękę w stronę siostry, na co tamta zignorowała jego
słowa. Justin ponownie spróbował nawiązać rozmowę z dziewczynką, a ta po raz
kolejny go ignorowała.
- Czym się
bawisz? – Zapytał. Miał cień nadziei, że Jazzy w końcu się do niego przekona.
Ku jego zdziwieniu podeszła niepewnie i wręczyła mu lalkę, którą wcześniej
ściskała w dłoniach.
- Ma na imię
Anna – powiedziała niepewnie mała blondynka, uśmiechając się nieznacznie.
Na twarzy
Justina zagościł uśmiech. Czuł, że pokocha tą dziewczynkę.
- Powiedzieć
ci coś? – Zapytał tajemniczo siostrę. Na twarzy Jazzy widniało zaskoczenie.
Kiwnęła głową na „tak”, po czym czekała na odpowiedź. – Jeśli tylko będziesz
chciała, kupię ci jeszcze jedną taką lalkę. – Oznajmił, po czym wziął na kolana
siostrę. Dziewczynka bardzo się ucieszyła.
Do pokoju
weszła Lana z dwoma kubkami herbaty. Usiadła na kanapie, znajdującej się
naprzeciwko tej, na której siedział Justin, po czym podsunęła mu biały kubek z
ciepłym płynem.
- Widzę, że
złapaliście już kontakt – powiedziała opierając się wygodnie o oparcie. –
Bardzo mnie to cieszy. – Ujęła kubek w ręce, po czym upiła z niego kilka łyków.
- Tak. Mnie
również. – Justin starał się zachować dystans. Nie wiedział jak daleko mógł się
posunąć.
- Będzie mi
trudno się z nią rozstać – powiedziała Lana spuszczając wzrok na podłogę.
Justin domyślał się, co mogła w tym momencie czuć.
- Rozumiem.
Mi również było ciężko rozstać się z mamą. – Odparł. Miał wrażenie, że nie
zabrzmiało to dość miło. – Zmieńmy temat. – Zaproponował. – Mógłbym zabrać
gdzieś Jazmyn?– Zapytał z nadzieją w głosie. Chciał spędzić z siostrą miły
dzień, by zacisnąć więzi.
- Nie mam
nic przeciwko – rzuciła szybko, po czym podniosła się na równe nogi. – Skarbie,
chciałabyś iść na spacer z Justinem? – Zadała pytanie dziewczynce.
- Mhm –
powiedziała cicho, po czym podeszła do kobiety. Ta wzięła ją na ręce, po czym
zniknęły za drzwiami pomieszczenia.
Brunet
niepewnie wyszedł na korytarz, by tam zaczekać na siostrę. Po chwili obie znalazły
się przed drzwiami.
- Bądź
ostrożny, dobrze? – Skierowała pytanie do Justina, przenosząc wzrok na dziecko.
- Jasne. –
Justin uśmiechnął się przyjaźnie, po czym złapał siostrę za rękę i wyszli. – Co
chciałabyś robić? – Zadał pytanie. Minęła chwila i nadal nie usłyszał
odpowiedzi. – Może pojedziemy do wesołego miasteczka? – W odpowiedzi usłyszał
głośny śmiech i poklaskiwanie w dłonie. Widocznie oznaczało to „tak”.
*
Wychodząc z
samochodu, Justin wziął na ręce siostrę, po czym skierowali się w stronę wejścia
do wesołego miasteczka. Mimo wczesnej godziny znajdowała się tam cała masa
ludzi. Z dziećmi i bez. Wszyscy kupowali bilety, po czym kierowali się do
karuzeli. Justin ustawił się kolejce, tuż za kobietą w podeszłym wieku.
Zastanawiało go tylko, co taka kobieta będzie robić w parku rozrywki. Po kilku
minutach i kupieniu biletów, oboje powędrowali w stronę najbliższej karuzeli.
Za porozumieniem wybrali kręcące się huśtawki. Justin wiedział, że musi być
ostrożny. Nie chciał, żeby Jazmyn coś się stało. Nie wybaczyłby sobie tego.
Brunet posadził
siostrę na jednym z siedzeń, pomiędzy niewiele starszą od niej dziewczynką, a
ciemnowłosym chłopcem. Upewnił się, że wszystkie zabezpieczenia działają
poprawnie, po czym pocałował siostrę w czubek głowy i oddalił się na kilka
kroków. Rozejrzał się dookoła, a jego wzrok przykuł napis „Karuzela dla
maluchów”. Teraz był spokojny. Wiedział, że Jazmyn będzie cała i zdrowa.
Karuzela
ruszyła. Dziewczynka z uśmiechem na twarzy pomachała do brata. Podczas zabawy z
jej twarzy nie schodził uśmiech. Cieszyło go to. Wiedział, że czuje się w jego
towarzystwie dobrze. Chciał, aby tak zostało już do końca.
Po zejściu z karuzeli, blondynka podbiegła do Kanadyjczyka, po czym
rzuciła mu się w ramiona. Śmiała się cicho. Zdziwienie Justina było ogromne.
Nie mógł uwierzyć jak dzieci szybko darzą drugą osobę zaufaniem. Cieszyło go to
bardzo.
- Chcę jeszcze raz – wykrzyczała entuzjastycznie Jazzy.
- Później. Chodź, teraz wypróbujemy inne karuzele. – Powiedział, po
czym chwycił za rękę siostrę i powędrowali w głąb parku.
- Justin, Justin, patrz! – Wykrzyczała podekscytowała dziewczynka. –
Zobacz, jaki wielki misiu. – Pokazała palcem, a brunet powędrował wzrokiem w
kierunku wskazanego miejsca.
- Rzeczywiście, naprawdę duży. – Spojrzał na siostrę. – Chciałabyś go?
– Zapytał. Chciał sprawić jej radość.
- Tak! – Krzyknęła, po czym wyrwała się z uścisku chłopaka i pobiega w
kierunku budki.
By dostać pluszaka, trzeba było zbić wszystkie butelki jednym rzutem
piłki do tenisa. Przy stoisku stało wielu śmiałków, jednak żadnemu z nich nie
udało się zdobyć nagrody. Justin postanowił również spróbować. Zapłacił należną
sumę, po czym ustawił się w odpowiednim miejscu. Obok stała Jazmyn. Zaciskała
mocno kciuki, by bratu się udało.
- Dasz radę – wykrzyczała w jego kierunku, po czym zaśmiała się
głośno.
Gdy Justin otrzymał zielona piłeczkę, zamierzył się, wycelował, po
czym oddał rzut. Niestety, nie udało mu się zbić wszystkich. Miał jeszcze dwa
rzuty. Na drugim razem również mu się nie udało. Spojrzał kątem oka w stronę
siostry. Miała łzy w oczach. Nie mógł pozwolić, żeby płakała.
Skupił się, po raz kolejny wycelował piłkę, po czym rzucił. Udało się.
Wszystkie butelki runęły na ziemię, a gruby mężczyzna wręczył mu ogromnego
misia. Jazmyn skakała i śmiała się. Była szczęśliwa.
Justin postawił ogromnego pluszaka przed siostrą, po czym pogłaskał ją
po głowie.
- To dla ciebie – oznajmił. Dziewczynka przytuliła dwa razy większy
przedmiot od siebie, po czym podniosła wzrok na brata.
- Dziękuje Justin – jej piskliwy głosik był miodem dla uszu Biebera.
Mały gest, a tak bardzo cieszy.
- Chodź – poprosił siostrę, po czym złapał pod pachę misia, druga ręką
trzymając siostrę. – Jak go nazwiesz? – Zapytał. Domyślił się, że wszystkie
zabawki Jazmyn mają imiona.
- Niech nazywa się Justin – powiedziała klaszcząc w malutkie dłonie. Kanadyjczyk
uśmiechnął się do siebie, po czym oboje odeszli w kierunku części
restauracyjnej.
- Chciałabyś coś zjeść? – Zapytał. W odpowiedzi usłyszał krótkie
„tak”. Siostra był zbyt zajęta pluszakiem, którego przed kilkoma minutami
dostała.
Justin skierował się w stronę jednej z restauracji. Pogoda z Georgi
była zupełnie inna niż w Kanadzie. Świeciło słonce, więc zajęli stolik na
świeżym powietrzu. Posadził misia na jednym z krzeseł znajdujących się przy
okrągłym stoliku, na drugim posadził Jazmyn, a trzecie sam zajął. Po kilku
minutach kelnerka przyniosła menu. Bieber zabrał się za studiowanie dań.
Zaproponował Jazzy frytki oraz sok pomarańczowy. Dziewczynka bardzo się
ucieszyła. Kanadyjczyk nie wiedział, że wywoła to u niej taką radość.
Po około
dziesięciu minutach do stolika podeszła niska dziewczyna. Na oko nie wiele
starsza od bruneta. Spisała namówienie, zabrała karty, po czym zniknęła w głębi
restauracji.
- Dziękuję
Justin – usłyszał cienki głos. Spojrzał na siostrę pytającym spojrzeniem.
- Za co mi
dziękujesz? – Był wyraźnie zdziwiony.
- Za misia –
oznajmiła krótko, po czym złapała za jedną rączkę pluszaka.
- Nie masz
za co dziękować. – Jazmyn spuściła wzrok na podłogę. Kanadyjczyk nie miał
pojęcia, że trzyletnie dziecko może być aż tak dojrzałe. Miał wrażenie, że
miała więcej rozumu, niż nie jeden jego kolega.
Po chwili ta
sama kelnerka, która odbierała zamówienie przyniosła posiłek. Na miejscu
blondynki postawiła biały talerz wypełniony po brzegi frytkami oraz szklankę z
pomarańczowym sokiem, a na miejscu bruneta małą pizzę. Z uśmiechem na twarzy
odeszła zostawiając rodzeństwo przy stoliku. Jazmyn łapczywie zajadała się
obiadem, natomiast Justin czuwał, by nie zakrztusiła się kawałkiem ziemniaka.
Obserwował każdy ruch dziewczynki.
*
- Jedziemy
do domu? – Zapytała cicho Jazzy. Justin wyczuł w jej głosie odrobinę smutku. –
Nie chcę jeszcze wracać.
- Zobacz,
słońce już zachodzi, niedługo będzie ciemno. Trzeba iść spać. – Starał się
powiedzieć to bardzo przyjaźnie.
- Ja nie
chce iść spać – odparła zatrzymując się na środku chodnika.
- Co się
dzieje Jazmyn? – Kanadyjczyk ukazał troskę w stosunku do siostry. Nie wiedział,
o co chodzi.
- Chcę z
tobą zostać. – Na jej twarzy zagościł smutek, a do oczu napłynęło kilka kropel
łez.
- Nie martw
się, jutro do ciebie przyjadę, dobrze? – Wziął na ręce siostrę. – Jeśli
będziesz chciała, powiedz Lenie, a ona do mnie zadzwoni. Na pewno będę. – Po
tych słowach twarz dziewczynki nieznacznie się rozpromieniła. – Chodź.
Po kilku
chwilach znaleźli się w aucie i dojechali w stronę domu Lidnerów.
Po upływie
piętnastu minut, Bieber zaparkował czarne Camaro na podjeździe, po czym wysiadł
i wraz z siostrą skierował się w stronę werandy. Delikatnie zapukał do drzwi.
Po chwili w progu stanęła uśmiechnięta kobieta. Gestem dłoni zaprosiła ich do
środka.
- I tak było
kochanie? – Zapytała blondynka Jazmyn. – Podobało ci się? – Ponownie skierowała
się do dziewczynki.
- Patrz
jakiego wielkiego misia dostałam od Justina – krzyknęła radośnie. Justin
postawił na ziemi trzymającego wcześniej pluszaka. Lena uśmiechnęła się
pogodnie, po czym zabrała się za rozbieranie z kurteczki i butów Jazzy.
- Usiądziesz
na chwilę? Chciałabym porozmawiać. – Zapytała bruneta, na co tamten skinął
głową. Lena posłała blondynkę do pokoju, by pobawiła się z nowym pluszakiem, a
sama skierowała się do salonu. Usiadła na kanapie, zapraszając Biebera do
wykonania tej samej czynności. Justin nerwowo przeczesał dłonią włosy i zasiadł
na skórzanej sofie.
- Kiedy
chciałbyś zabrać ją do siebie? – Zapytała nie owijając w bawełnę. – Przepraszam
za moją szczerość.
Justin był
zaskoczony pytaniem. Nie miał pojęcia, że Lena chce się tak szybko pozbyć
dziecka.
- Miałem
plan wyjechać pojutrze. Chciałbym, aby Jazmyn bardziej mnie poznała. –
Odpowiedział.
- Powiem
krótko. Pojutrze rano mam samolot do Hiszpanii. Chciałabym, abyś zabrał ją do
siebie już jutro. – Oznajmiła wstając z kanapy. Zrobiła kilka kroków po
pomieszczeniu, po czym podeszła do okna.
Wtem do
pokoju wbiegła wesoła Jazzy, trzymając w ręku dwa przedmioty. Podeszła do
Justina, po czym uniosła czerwoną kredkę do góry.
- Patrz,
Justin – powiedziała smutnym głosem. – Złamała mi się. Naostrzysz? – Zapytała z
miną szczeniaczka. Brunet nie potrafił jej ulec. Wykonał czynność, o którą poprosiła
go siostra. Gdy dostała z powrotem przedmiot, wróciła do zabawy w swoim pokoju.
Całej tej scenie przyglądała się Lena.
- Będzie jej
u ciebie dobrze. – Oznajmiła, po czym założyła ręce na biuście.
- Ja będę
już uciekał. – Odparł, wstając z kanapy. Pożegnał się z siostrą, po czym
zniknął za masywnymi drzwiami.
Ulice o tej
porze skąpane były w poświacie księżyca. Wyglądały pięknie. Bieber szybkim
krokiem przemierzył odległość do samochodu, po czym zasiadł na miejscu kierowcy
i wziął głęboki wdech. Z kieszeni kurtki wyjął telefon. „Jestem zmęczony,
zadzwonię jutro rano. Kocham cię.” Wysłał sms do Aleksandry, po czym zapiął pas
bezpieczeństwa i odjechał w stronę hotelu.
Od autorki:
Jak wiecie,
wielkimi krokami zbliżają się święta. Przygotowania ruszą pełną parą. Zacznie się
pieczenie ciast, przygotowywanie potraw, robienie ozdób na choinkę. W
dzisiejszych czasach forma korespondencji ogranicza się tylko i wyłącznie do
elektroniki. Bardzo mało osób pisze listy, a według mnie jest to coś naprawdę cudownego.
Posiada się wtedy najmniejszy drobiazg od tej osoby, jego cząstkę. Więc, jeżeli
ktoś zechciałby wysłać mi kartkę świąteczną, bądź po prostu parę słów od
siebie, albo chciałby, abym to ja do niego napisała. Czekam na wasze wiadomości
big.ben@onet.pl. Jeżeli chcielibyście
dostać coś ode mnie, napiszcie czym się interesujecie, co robicie w wolnym
czasie, bądź coś innego. Żebym wiedziała, co mam zawrzeć w liście do was. Z góry
za wszystko dziękuję. Do następnego.
Ps. Przepraszam za wszystkie błedy.
rozdział przepełniony pozytywną energią.bardzo mi się podobał na prawdę:)
OdpowiedzUsuńczuję,że Justin będzie dla Jazmyn nie tylko bratem,ale także ojcem. na prawdę świetny!
błędów nie zauważyłam.
M.
Rozdział przyjemny, chociaż nie dużo się działo. Mimo to, przypadł mi do gustu, ale tak naprawdę pozostałe bardziej mi się podobały. W każdym razie, czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńto wyglada tak, jakby lana chciala sie pozbyc jazzy. a justin jest kochany, widac ze mu zalezy. czekam na nastepny <3 / @swaggiepassie
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że Jazzy się tak szybko oswoiła z Justinem :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next !!
rozdział jest po prostu kncdsjlkcjnlkwsejdjiksdhasdfghjdkrifdsjf *_____* części opowidania gdzie Juju zajmuje się Jazzy są awwwwwww *_* już się nie mogę doczekać jak ją weźmie do siebie. ♥ @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńawww, jaki słodki rozdział. Justin jest idealnym opiekunem i to jak się teraz zajmował Jazmyn było cudowne! *.* wkurza mnie trochę ta ciocia, bo wygląda jakby naprawdę chciałaby się pozbyć tej słodkiej dziewczynki, jednak Bieber pokazał klasę i nadaje się na perfekcyjnego opiekuna dla swojej siostry <3
OdpowiedzUsuńniesamowity. *_* Justin jest strasznie słodki. <3 wyobrażałam sobie te wszystkie sceny jak zajmował się malutką. <3 nie mogę doczekać się nn. ;p @AuneBieber
OdpowiedzUsuńOoo... Jazzy będzie z Justem.<3 Ale on kochany dla niej i taaaaaaki słodki.*_* Mam nadzieję że w końcu zacznie mu się układać w życiu, bo tyle biedak przeszedł.;c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn.;*
mogłabyś gdzieś napisać gdzie są inne rozdziały? bo trochę trudno znaleźć i sprawia to ogromną trudność. :)
OdpowiedzUsuńna dole, po prawej stronie znajduję się przycisk "starsze posty" tam znajduje się reszta rozdziałów :)
UsuńAwwww... Justin jest słooodki! ♥ masz niesamowity styl pisania! bardzo mi się podoba Twój blog. Fajny pomysł na historię :)
OdpowiedzUsuńsorki, ,że zaspamię, ale gdybyś chciała, zajrzyj do mnie czasami http://our-criminal-love-story.blogspot.com/ :) follow on twitter @BiebsSwaggy97
ostatnio tak sie wkrecilam w fan fici z bieberem, ze nie masz pojecia :D kocham to odkad pisalas na onecie, wiec chyba nie musze nic dodawac? :D <333
OdpowiedzUsuńlight the fuze
świetny rozdział, twój blog jest na prawdę niesamowity :) mam nadzieję, że szybko dodasz następny :>
OdpowiedzUsuń39 year old Analyst Programmer Hobey Blasi, hailing from Guelph enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Rock climbing. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 250 GT Series 1 Cabriolet. naucz sie tego teraz
OdpowiedzUsuń