niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział szesnasty


Justin nie wierzył w szczęście. Ilekroć wydawało mu się, że nastawały kolorowe chwile w jego życiu, wtedy wszystko się psuło. Od dziecka miał wszystko, co zapragnął. Wiedział, że nie każde dziecko może posiadać wszystkie najnowsze gry na PS, albo nowy komputer. Wtedy to było jego definicją szczęścia. W tamtych czasach rodzice się rozstali, Jeremy wyprowadził się z domu, a on został z mamą. Czuł się zdradzony, jakby ktoś wbił mu nóż w plecy. Przecież to nie jego wina. Od tamtego czasu, gdy miał wrażenie, że wszystko pomału zaczyna się układać, waliło się. Miał wrażenie, że już nigdy nie będzie szczęśliwy, że nie zazna uczucia spełnienia. Do dzisiaj.
Przed lekko uchyloną furtkę, Justin przekroczył posesję Lidnerów. Dom z zewnątrz ozdabiała jasna farba, a ogród przed i za domem tryskał barwami zieleni. Zapach kwiatów przyozdabiających podwórko był tak intensywny, jak w kwiaciarni.
Bieber staną przed ciemnymi, masywnymi drzwiami wejściowymi, po czym wziął głęboki wdech i zapukał. Miliony myśli kumulowało się w jego głowie. Chciał odwrócić się na pięcie, wsiąść do samochodu i odjechać, jednak tego nie zrobił. Chciał poznać siostrę, czuł, że to dzięki niej, jego życie będzie wypełnione.
- Ale urosłeś – usłyszał melodyjny, kobiecy głos. – Wejdź. – W drzwiach stała niska, blond włosa kobieta, o dużych, niebieskich oczach. Ubrana była w spodnie od dresu i luźną bluzkę. Nie było się czemu dziwić, była dopiero 10.
Dom od wewnątrz był równie ładny jak na zewnątrz. Drzwi wejściowe otwierały się na szeroki korytarz, z którego można było przejść do salonu, kuchni, gabinetu, bądź skierował się schodami do góry. Kolory ścian zachowane były w idealnie pasującej do siebie harmonii oraz odcieniach szarego i brązowego. Podłogi zdobiły ciemne panele, które kontrastowały z ogólną kolorystyką pomieszczeń. Na ścianach widniało wiele zdjęć i obrazów. Wszystkie zachowane były w skali szarości.
Justin ma moment przystaną przy jednej z fotografii. Przedstawiała ona małą dziewczynkę w objęciach kobiety. Tą kobietą była Lena, natomiast dziewczynką musiała być mała Jazzy. Bardzo przypominała Pattie. Ten sam uśmiech, oraz oczy. Łączyło je tak wiele.
-Justin – blondynka spróbowała przywołać Justina do rzeczywistości. – Proszę, poznaj Jazmyn. – Brunet spojrzał na małą blondynkę, siedzącą na podłodze z lalką Barbie w ręce. Dziewczynka uniosła wzrok, po czym zawstydzona podbiegła do Leny. Na twarzy Justina zagościł uśmiech. Cała ty sytuacja przyprawiała go nerwowe zachowanie.
- Nie wstydź się kochanie. – Kobieta wzięła Jazzy na ręce. – To jest Justin. Pamiętasz jak ci o nim opowiadałam? – Zapytała spoglądając na dziecko. Jazmyn w odpowiedzi kiwnęła prawie niezauważalnie głową, po czym spojrzała na bruneta spod byka.
- Może zrobię ci herbatę? – Lena skierowała pytanie do Kanadyjczyka. Justin skinął głową w odpowiedzi, po czym rozsiadł się wygodnie na kanapie. Kobieta postawiła dziecko na ziemi, po czym zniknęła za progiem salonu. Jazmyn stała wbijając ciemne oczy w chłopaka. Nie ruszyła się nawet centymetr.
- Jestem Justin – brunet wyciągnął rękę w stronę siostry, na co tamta zignorowała jego słowa. Justin ponownie spróbował nawiązać rozmowę z dziewczynką, a ta po raz kolejny go ignorowała.
- Czym się bawisz? – Zapytał. Miał cień nadziei, że Jazzy w końcu się do niego przekona. Ku jego zdziwieniu podeszła niepewnie i wręczyła mu lalkę, którą wcześniej ściskała w dłoniach.
- Ma na imię Anna – powiedziała niepewnie mała blondynka, uśmiechając się nieznacznie.
Na twarzy Justina zagościł uśmiech. Czuł, że pokocha tą dziewczynkę.
- Powiedzieć ci coś? – Zapytał tajemniczo siostrę. Na twarzy Jazzy widniało zaskoczenie. Kiwnęła głową na „tak”, po czym czekała na odpowiedź. – Jeśli tylko będziesz chciała, kupię ci jeszcze jedną taką lalkę. – Oznajmił, po czym wziął na kolana siostrę. Dziewczynka bardzo się ucieszyła.
Do pokoju weszła Lana z dwoma kubkami herbaty. Usiadła na kanapie, znajdującej się naprzeciwko tej, na której siedział Justin, po czym podsunęła mu biały kubek z ciepłym płynem.
- Widzę, że złapaliście już kontakt – powiedziała opierając się wygodnie o oparcie. – Bardzo mnie to cieszy. – Ujęła kubek w ręce, po czym upiła z niego kilka łyków.
- Tak. Mnie również. – Justin starał się zachować dystans. Nie wiedział jak daleko mógł się posunąć.
- Będzie mi trudno się z nią rozstać – powiedziała Lana spuszczając wzrok na podłogę. Justin domyślał się, co mogła w tym momencie czuć.
- Rozumiem. Mi również było ciężko rozstać się z mamą. – Odparł. Miał wrażenie, że nie zabrzmiało to dość miło. – Zmieńmy temat. – Zaproponował. – Mógłbym zabrać gdzieś Jazmyn?– Zapytał z nadzieją w głosie. Chciał spędzić z siostrą miły dzień, by zacisnąć więzi.
- Nie mam nic przeciwko – rzuciła szybko, po czym podniosła się na równe nogi. – Skarbie, chciałabyś iść na spacer z Justinem? – Zadała pytanie dziewczynce.
- Mhm – powiedziała cicho, po czym podeszła do kobiety. Ta wzięła ją na ręce, po czym zniknęły za drzwiami pomieszczenia.
Brunet niepewnie wyszedł na korytarz, by tam zaczekać na siostrę. Po chwili obie znalazły się przed drzwiami.
- Bądź ostrożny, dobrze? – Skierowała pytanie do Justina, przenosząc wzrok na dziecko.
- Jasne. – Justin uśmiechnął się przyjaźnie, po czym złapał siostrę za rękę i wyszli. – Co chciałabyś robić? – Zadał pytanie. Minęła chwila i nadal nie usłyszał odpowiedzi. – Może pojedziemy do wesołego miasteczka? – W odpowiedzi usłyszał głośny śmiech i poklaskiwanie w dłonie. Widocznie oznaczało to „tak”.
*
Wychodząc z samochodu, Justin wziął na ręce siostrę, po czym skierowali się w stronę wejścia do wesołego miasteczka. Mimo wczesnej godziny znajdowała się tam cała masa ludzi. Z dziećmi i bez. Wszyscy kupowali bilety, po czym kierowali się do karuzeli. Justin ustawił się kolejce, tuż za kobietą w podeszłym wieku. Zastanawiało go tylko, co taka kobieta będzie robić w parku rozrywki. Po kilku minutach i kupieniu biletów, oboje powędrowali w stronę najbliższej karuzeli. Za porozumieniem wybrali kręcące się huśtawki. Justin wiedział, że musi być ostrożny. Nie chciał, żeby Jazmyn coś się stało. Nie wybaczyłby sobie tego.
Brunet posadził siostrę na jednym z siedzeń, pomiędzy niewiele starszą od niej dziewczynką, a ciemnowłosym chłopcem. Upewnił się, że wszystkie zabezpieczenia działają poprawnie, po czym pocałował siostrę w czubek głowy i oddalił się na kilka kroków. Rozejrzał się dookoła, a jego wzrok przykuł napis „Karuzela dla maluchów”. Teraz był spokojny. Wiedział, że Jazmyn będzie cała i zdrowa.
Karuzela ruszyła. Dziewczynka z uśmiechem na twarzy pomachała do brata. Podczas zabawy z jej twarzy nie schodził uśmiech. Cieszyło go to. Wiedział, że czuje się w jego towarzystwie dobrze. Chciał, aby tak zostało już do końca.
Po zejściu z karuzeli, blondynka podbiegła do Kanadyjczyka, po czym rzuciła mu się w ramiona. Śmiała się cicho. Zdziwienie Justina było ogromne. Nie mógł uwierzyć jak dzieci szybko darzą drugą osobę zaufaniem. Cieszyło go to bardzo.
- Chcę jeszcze raz – wykrzyczała entuzjastycznie Jazzy.
- Później. Chodź, teraz wypróbujemy inne karuzele. – Powiedział, po czym chwycił za rękę siostrę i powędrowali w głąb parku.
- Justin, Justin, patrz! – Wykrzyczała podekscytowała dziewczynka. – Zobacz, jaki wielki misiu. – Pokazała palcem, a brunet powędrował wzrokiem w kierunku wskazanego miejsca.
- Rzeczywiście, naprawdę duży. – Spojrzał na siostrę. – Chciałabyś go? – Zapytał. Chciał sprawić jej radość.
- Tak! – Krzyknęła, po czym wyrwała się z uścisku chłopaka i pobiega w kierunku budki.
By dostać pluszaka, trzeba było zbić wszystkie butelki jednym rzutem piłki do tenisa. Przy stoisku stało wielu śmiałków, jednak żadnemu z nich nie udało się zdobyć nagrody. Justin postanowił również spróbować. Zapłacił należną sumę, po czym ustawił się w odpowiednim miejscu. Obok stała Jazmyn. Zaciskała mocno kciuki, by bratu się udało.
- Dasz radę – wykrzyczała w jego kierunku, po czym zaśmiała się głośno.
Gdy Justin otrzymał zielona piłeczkę, zamierzył się, wycelował, po czym oddał rzut. Niestety, nie udało mu się zbić wszystkich. Miał jeszcze dwa rzuty. Na drugim razem również mu się nie udało. Spojrzał kątem oka w stronę siostry. Miała łzy w oczach. Nie mógł pozwolić, żeby płakała.
Skupił się, po raz kolejny wycelował piłkę, po czym rzucił. Udało się. Wszystkie butelki runęły na ziemię, a gruby mężczyzna wręczył mu ogromnego misia. Jazmyn skakała i śmiała się. Była szczęśliwa.
Justin postawił ogromnego pluszaka przed siostrą, po czym pogłaskał ją po głowie.
- To dla ciebie – oznajmił. Dziewczynka przytuliła dwa razy większy przedmiot od siebie, po czym podniosła wzrok na brata.
- Dziękuje Justin – jej piskliwy głosik był miodem dla uszu Biebera. Mały gest, a tak bardzo cieszy.
- Chodź – poprosił siostrę, po czym złapał pod pachę misia, druga ręką trzymając siostrę. – Jak go nazwiesz? – Zapytał. Domyślił się, że wszystkie zabawki Jazmyn mają imiona.
- Niech nazywa się Justin – powiedziała klaszcząc w malutkie dłonie. Kanadyjczyk uśmiechnął się do siebie, po czym oboje odeszli w kierunku części restauracyjnej.
- Chciałabyś coś zjeść? – Zapytał. W odpowiedzi usłyszał krótkie „tak”. Siostra był zbyt zajęta pluszakiem, którego przed kilkoma minutami dostała.
Justin skierował się w stronę jednej z restauracji. Pogoda z Georgi była zupełnie inna niż w Kanadzie. Świeciło słonce, więc zajęli stolik na świeżym powietrzu. Posadził misia na jednym z krzeseł znajdujących się przy okrągłym stoliku, na drugim posadził Jazmyn, a trzecie sam zajął. Po kilku minutach kelnerka przyniosła menu. Bieber zabrał się za studiowanie dań. Zaproponował Jazzy frytki oraz sok pomarańczowy. Dziewczynka bardzo się ucieszyła. Kanadyjczyk nie wiedział, że wywoła to u niej taką radość.
Po około dziesięciu minutach do stolika podeszła niska dziewczyna. Na oko nie wiele starsza od bruneta. Spisała namówienie, zabrała karty, po czym zniknęła w głębi restauracji.
- Dziękuję Justin – usłyszał cienki głos. Spojrzał na siostrę pytającym spojrzeniem.
- Za co mi dziękujesz? – Był wyraźnie zdziwiony.
- Za misia – oznajmiła krótko, po czym złapała za jedną rączkę pluszaka.
- Nie masz za co dziękować. – Jazmyn spuściła wzrok na podłogę. Kanadyjczyk nie miał pojęcia, że trzyletnie dziecko może być aż tak dojrzałe. Miał wrażenie, że miała więcej rozumu, niż nie jeden jego kolega.
Po chwili ta sama kelnerka, która odbierała zamówienie przyniosła posiłek. Na miejscu blondynki postawiła biały talerz wypełniony po brzegi frytkami oraz szklankę z pomarańczowym sokiem, a na miejscu bruneta małą pizzę. Z uśmiechem na twarzy odeszła zostawiając rodzeństwo przy stoliku. Jazmyn łapczywie zajadała się obiadem, natomiast Justin czuwał, by nie zakrztusiła się kawałkiem ziemniaka. Obserwował każdy ruch dziewczynki.
*
- Jedziemy do domu? – Zapytała cicho Jazzy. Justin wyczuł w jej głosie odrobinę smutku. – Nie chcę jeszcze wracać.
- Zobacz, słońce już zachodzi, niedługo będzie ciemno. Trzeba iść spać. – Starał się powiedzieć to bardzo przyjaźnie.
- Ja nie chce iść spać – odparła zatrzymując się na środku chodnika.
- Co się dzieje Jazmyn? – Kanadyjczyk ukazał troskę w stosunku do siostry. Nie wiedział, o co chodzi.
- Chcę z tobą zostać. – Na jej twarzy zagościł smutek, a do oczu napłynęło kilka kropel łez.
- Nie martw się, jutro do ciebie przyjadę, dobrze? – Wziął na ręce siostrę. – Jeśli będziesz chciała, powiedz Lenie, a ona do mnie zadzwoni. Na pewno będę. – Po tych słowach twarz dziewczynki nieznacznie się rozpromieniła. – Chodź.
Po kilku chwilach znaleźli się w aucie i dojechali w stronę domu Lidnerów.
Po upływie piętnastu minut, Bieber zaparkował czarne Camaro na podjeździe, po czym wysiadł i wraz z siostrą skierował się w stronę werandy. Delikatnie zapukał do drzwi. Po chwili w progu stanęła uśmiechnięta kobieta. Gestem dłoni zaprosiła ich do środka.
- I tak było kochanie? – Zapytała blondynka Jazmyn. – Podobało ci się? – Ponownie skierowała się do dziewczynki.
- Patrz jakiego wielkiego misia dostałam od Justina – krzyknęła radośnie. Justin postawił na ziemi trzymającego wcześniej pluszaka. Lena uśmiechnęła się pogodnie, po czym zabrała się za rozbieranie z kurteczki i butów Jazzy.
- Usiądziesz na chwilę? Chciałabym porozmawiać. – Zapytała bruneta, na co tamten skinął głową. Lena posłała blondynkę do pokoju, by pobawiła się z nowym pluszakiem, a sama skierowała się do salonu. Usiadła na kanapie, zapraszając Biebera do wykonania tej samej czynności. Justin nerwowo przeczesał dłonią włosy i zasiadł na skórzanej sofie.
- Kiedy chciałbyś zabrać ją do siebie? – Zapytała nie owijając w bawełnę. – Przepraszam za moją szczerość.
Justin był zaskoczony pytaniem. Nie miał pojęcia, że Lena chce się tak szybko pozbyć dziecka.
- Miałem plan wyjechać pojutrze. Chciałbym, aby Jazmyn bardziej mnie poznała. – Odpowiedział.
- Powiem krótko. Pojutrze rano mam samolot do Hiszpanii. Chciałabym, abyś zabrał ją do siebie już jutro. – Oznajmiła wstając z kanapy. Zrobiła kilka kroków po pomieszczeniu, po czym podeszła do okna.
Wtem do pokoju wbiegła wesoła Jazzy, trzymając w ręku dwa przedmioty. Podeszła do Justina, po czym uniosła czerwoną kredkę do góry.
- Patrz, Justin – powiedziała smutnym głosem. – Złamała mi się. Naostrzysz? – Zapytała z miną szczeniaczka. Brunet nie potrafił jej ulec. Wykonał czynność, o którą poprosiła go siostra. Gdy dostała z powrotem przedmiot, wróciła do zabawy w swoim pokoju. Całej tej scenie przyglądała się Lena.
- Będzie jej u ciebie dobrze. – Oznajmiła, po czym założyła ręce na biuście.
- Ja będę już uciekał. – Odparł, wstając z kanapy. Pożegnał się z siostrą, po czym zniknął za masywnymi drzwiami.
Ulice o tej porze skąpane były w poświacie księżyca. Wyglądały pięknie. Bieber szybkim krokiem przemierzył odległość do samochodu, po czym zasiadł na miejscu kierowcy i wziął głęboki wdech. Z kieszeni kurtki wyjął telefon. „Jestem zmęczony, zadzwonię jutro rano. Kocham cię.” Wysłał sms do Aleksandry, po czym zapiął pas bezpieczeństwa i odjechał w stronę hotelu.

Od autorki:
Jak wiecie, wielkimi krokami zbliżają się święta. Przygotowania ruszą pełną parą. Zacznie się pieczenie ciast, przygotowywanie potraw, robienie ozdób na choinkę. W dzisiejszych czasach forma korespondencji ogranicza się tylko i wyłącznie do elektroniki. Bardzo mało osób pisze listy, a według mnie jest to coś naprawdę cudownego. Posiada się wtedy najmniejszy drobiazg od tej osoby, jego cząstkę. Więc, jeżeli ktoś zechciałby wysłać mi kartkę świąteczną, bądź po prostu parę słów od siebie, albo chciałby, abym to ja do niego napisała. Czekam na wasze wiadomości big.ben@onet.pl. Jeżeli chcielibyście dostać coś ode mnie, napiszcie czym się interesujecie, co robicie w wolnym czasie, bądź coś innego. Żebym wiedziała, co mam zawrzeć w liście do was. Z góry za wszystko dziękuję. Do następnego. 

Ps. Przepraszam za wszystkie błedy. 

14 komentarzy:

  1. rozdział przepełniony pozytywną energią.bardzo mi się podobał na prawdę:)
    czuję,że Justin będzie dla Jazmyn nie tylko bratem,ale także ojcem. na prawdę świetny!
    błędów nie zauważyłam.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przyjemny, chociaż nie dużo się działo. Mimo to, przypadł mi do gustu, ale tak naprawdę pozostałe bardziej mi się podobały. W każdym razie, czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to wyglada tak, jakby lana chciala sie pozbyc jazzy. a justin jest kochany, widac ze mu zalezy. czekam na nastepny <3 / @swaggiepassie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajnie, że Jazzy się tak szybko oswoiła z Justinem :D
    Czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jest po prostu kncdsjlkcjnlkwsejdjiksdhasdfghjdkrifdsjf *_____* części opowidania gdzie Juju zajmuje się Jazzy są awwwwwww *_* już się nie mogę doczekać jak ją weźmie do siebie. ♥ @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń
  6. awww, jaki słodki rozdział. Justin jest idealnym opiekunem i to jak się teraz zajmował Jazmyn było cudowne! *.* wkurza mnie trochę ta ciocia, bo wygląda jakby naprawdę chciałaby się pozbyć tej słodkiej dziewczynki, jednak Bieber pokazał klasę i nadaje się na perfekcyjnego opiekuna dla swojej siostry <3

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowity. *_* Justin jest strasznie słodki. <3 wyobrażałam sobie te wszystkie sceny jak zajmował się malutką. <3 nie mogę doczekać się nn. ;p @AuneBieber

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo... Jazzy będzie z Justem.<3 Ale on kochany dla niej i taaaaaaki słodki.*_* Mam nadzieję że w końcu zacznie mu się układać w życiu, bo tyle biedak przeszedł.;c
    Pozdrawiam i czekam na nn.;*

    OdpowiedzUsuń
  9. mogłabyś gdzieś napisać gdzie są inne rozdziały? bo trochę trudno znaleźć i sprawia to ogromną trudność. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na dole, po prawej stronie znajduję się przycisk "starsze posty" tam znajduje się reszta rozdziałów :)

      Usuń
  10. Awwww... Justin jest słooodki! ♥ masz niesamowity styl pisania! bardzo mi się podoba Twój blog. Fajny pomysł na historię :)

    sorki, ,że zaspamię, ale gdybyś chciała, zajrzyj do mnie czasami http://our-criminal-love-story.blogspot.com/ :) follow on twitter @BiebsSwaggy97

    OdpowiedzUsuń
  11. ostatnio tak sie wkrecilam w fan fici z bieberem, ze nie masz pojecia :D kocham to odkad pisalas na onecie, wiec chyba nie musze nic dodawac? :D <333


    light the fuze

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział, twój blog jest na prawdę niesamowity :) mam nadzieję, że szybko dodasz następny :>

    OdpowiedzUsuń
  13. 39 year old Analyst Programmer Hobey Blasi, hailing from Guelph enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Rock climbing. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 250 GT Series 1 Cabriolet. naucz sie tego teraz

    OdpowiedzUsuń